wszystkie dane wymyślone
_________________________________________________________________________________
Deszczowy dzień w Londynie. Norma. Kolejny dzień siedziałam przed telewizorem przeskakując na następne kanały popijając co jakiś czas zimną już herbatę. Nie mogłam przesiadywać bezczynnie nic nie robiąc. Chciałam się wyrwać z domu od tej pustki i samotności. Postanowiłam pójść do ulubionej kawiarni na ciastko z kremem i kawę.
_________________________________________________________________________________
Deszczowy dzień w Londynie. Norma. Kolejny dzień siedziałam przed telewizorem przeskakując na następne kanały popijając co jakiś czas zimną już herbatę. Nie mogłam przesiadywać bezczynnie nic nie robiąc. Chciałam się wyrwać z domu od tej pustki i samotności. Postanowiłam pójść do ulubionej kawiarni na ciastko z kremem i kawę.
Będąc pod wyznaczonym sobie miejscem
doznałam szoku. Mój ulubiony stolik, z którym miałam tyle
wspomnień, był zajęty. Siedział przy nim jakiś chłopak, którego
po raz pierwszy widziałam. Zamówiłam to, co zwykle po czym
podeszłam do blatu, przy którym siedział brunet, o zielonych
oczach i ciemnej karnacji.
- Znowu... - powiedział cicho
chłopak, ale dość głośno, żebym mogła usłyszeć.
Trochę mnie to rozzłościło, ale
nie skomentowałam tego.
- Mogę się dosiąść? - zapytałam
niepewnie.
- Jeśli musisz... - odparł z
pogardą w głosie.
Po pewnym czasie niezręcznej ciszy
zapytałam.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki
szorstki?
- Nie wiesz kim jestem? - spytał z
lekkim zdziwieniem.
- Niezbyt. Oświecisz mnie? -
odparłam oschle.
- Jestem znanym tancerzem i tańczę
u boku znanych gwiazd. Jestem Josh. Josh
Wilson.
Z resztą na pewno mnie nie znasz.- stwierdził spoglądając na
moje glany i skórzaną kurtkę.
Jednak
muszę przyznać, że byłam ubrana cała na czarno. Rozmawialiśmy
jeszcze jakiś czas opowiadając różne zabawne i wzruszające
opowieści z życia. Cały czas lekko unosiły się jego kąciki ust.
- Ja
już muszę iść. Umówiłam się jeszcze na pogaduchy z
przyjaciółką. - skłamałam.
- Nie
mogłam się z nim przyjaźnić. Jesteśmy przecież z dwóch
różnych światów. On sławny na cały świat, przez to, co robi,
a ja szara myszka odstająca od całego świata.
- Szkoda.
- zniknął z jego twarzy ten piękny uśmiech. - Zaczekaj. - dodał
łapiąc mnie za nadgarstek.
- Coś
się stało?
- Dasz
mi swój numer telefonu?
- Pewnie.
- powiedziałam uśmiechając się.
Wyciągnęłam z portfela karteczkę z ciągiem cyfr. Wręczyłam mu
i odeszłam bez słowa.
Gdy
weszłam do domu zdjęłam swoje toporne buty i poszłam do swojego
pokoju rzucając się na łóżko. Udałam się w stronę łazienki,
wzięłam długą kąpiel i poszłam spać.
W
południe obudził mnie dźwięk telefonu. Odebrałam z grymasem na
twarzy.
- Hej.
- usłyszałam głos Josha. - Nie obudziłem przypadkiem?
- Nie.
Skądże. - skłamałam.
- Wybierzesz
się ze mną na spacer?
- Z
miłą chęcią.
- Cieszę
się. Jeśli podasz mi adres to niedługo będę.
- Ok.
Wyślę ci go SMS-em. Pa.
Rozłączyłam
się. Chwilę potem zrobiłam to, co obiecałam koledze. Wstając z
łóżka zastanawiałam się, w co ja właściwie się ubiorę.
Brunet nosił kolorowe ubrania, a ja wszystko miałam w odcieniach
szarości. Spojrzałam przez okno patrząc jaka jest pogoda.
Zapowiadał się ładny dzień. Postanowiłam założyć krótkie
szorty, szary top i czarne trampki. Chwilę potem byłam już gotowa.
„Przyszedł
już.” - pomyślałam, gdy tylko usłyszałam dzwonek do drzwi.
Spacerowaliśmy
sobie po parku w centrum miasta.
- Chodź
ze mną. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Dokąd?
- zapytałam zdziwiona.
- Do
sklepu, a raczej sklepów. Muszę coś kupić.
- Jeśli
musisz. - powiedziałam pod nosem. Na szczęście chłopak tego nie
usłyszał.
Zdziwiło
mnie to, że weszliśmy do działu z damską odzieżą.
- Wybierz
coś, co ci się podoba. - powiedział uśmiechając się szczerze.
- To
miło z twojej strony, ale ja nie wzięłam dzisiaj pieniędzy.
Myślałam, że tylko pospacerujemy.
- Ja
za wszystko zapłacę. Przymierz to. - powiedział dając mi
zapełniony koszyk ciuchami.
Mierzyłam
rozmaite kreacje: kwieciste sukienki, różnobarwne bluzki i kolorowe
spodnie. Nic w ciemnych kolorach. Po przymierzeniu ubrań i
zapłaceniu zaszliśmy jeszcze do obuwniczego. Nigdy nie widziałam
tylu butów. Przecież chodziłam w kilkuletnich, już trochę
zniszczonych glanach. Wybrałam, a raczej dostałam wiele różnych
par butów. Zaczynając od płaskiej podeszwy a kończąc na wysokich
szpilkach. Niebieskooki wybierał, w których ładnie wyglądałam i
od razu zanosił do kasy. Dość dużo było torb z dzisiejszymi
zakupami. Oczywiście nie dostałam żadnej do niesienia. Na końcu
poszliśmy do jubilera. Prosiłam, żebyśmy tam nie szli, ale
stanowczo upierał się co do swojego zdania.
- Dziękuję.
- zaczęłam niepewnie. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Nie
ma za co. Byłbym wdzięczny, jakbyś poszła ze mną do mojej
ulubionej knajpki.
Zgodziłam
się. Zaniósł reklamówki do mojej sypialni.
- Ubierz
coś, co kupiliśmy. - powiedział. - Przyjadę po ciebie o 7. -
skończył, po czym wyszedł.
Była
16:30. Dość sporo czasu, ale jednak za mało na odkrycie stylu
mody. Zadzwoniłam do jednej z przyjaciółek, aby doradziła mi, co
mam zrobić. Rozmawiałyśmy godzinę. Bardzo się denerwowałam tym,
że się spóźnię. Wysłuchałam rady kumpeli i ubrałam zielone
spodnie, białą koszulkę, czerwone szpilki i swoją ramoneskę. Do
wszystkiego zawsze pasowała. Poszłam później do łazienki zrobić
makijaż i ułożyć włosy. Zrobiła niedbałego koka.
- Hej...
Wow. Świetnie wyglądasz. - powiedział chodząc do toalety. -
Gotowa?
Kiwnęłam
głową. Czułam, że moje policzki płoną. Tylko uśmiechnął się
widząc moje zawstydzenie. Droga jego autem minęła w milczeniu.
Czułam, jak jego wzrok przeszywa mnie od wewnątrz. Poszliśmy do
baru. Przy drzwiach widniał plakat z napisem : „CZWARTKOWE
KARAOKE”.
„Przecież dzisiaj jest czwartek” - zniesmaczyłam się na samą
myśl.
Josh
jakby coś przeczuwał złapał mnie za rękę i przyciągnął do
siebie. Dodało mi to otuchy. Z takimi imprezami miałam złe
wspomnienia. Jak miałam 10 lat lubiłam, wręcz kochałam śpiewać.
Zmieniło to się wtedy, kiedy spaliłam się ze wstydu, jak
fałszowałam i myliłam tekst piosenki. Do dziś pamiętam te
znienawidzone przez siebie czasy.
- Chodź.
Pośpiewamy trochę.
- Nie.
Ja nie chcę. Nie mogę.
- Dlaczego?
- wyraźnie posmutniał.
Opowiedziałam
mu całą historię zalewając się przy tym łzami.
- Przecież
będziesz ze mną. Spróbujemy. Będę ci pomagać. Zobaczysz.
Będzie świetnie i zapomnisz o całym zdarzeniu.
Miał
rację, musiałam spróbować. Przecież to było 7 lat temu. Na
pewno musiało mi pójść lepiej. Śpiewaliśmy kilka piosenek
świetnie przy tym się bawiąc. Czuję, że coś między nami
zaiskrzyło. To dziwne, ale nikogo nie darzyłam takim uczuciem, jak
Josha. Po zejściu ze sceny podszedł do mnie.
- Świetnie
ci poszło. Wierzyłem w ciebie.
- Po
tych słowach przybliżył się do mnie i złączył nasze usta w
pocałunku. Czułam, że czas się zatrzymał. Trwaliśmy tak jakiś
czas. Po czym odszedł ode mnie i zapytał:
- Będziesz
moją dziewczyną?
Byłam zdziwiona, że chciał, żebyśmy byli razem, ale po chwili
namysłu zgodziłam się.
- Oczywiście,
że tak. Kocham cię.
Po
tych słowach znowu złączyliśmy nasze usta w pełnym pożądaniu
pocałunku. Było tak wspaniale. Obecnie jesteśmy ze sobą 3 lata i
nasz związek kwitnie.
Cześć. Zgodnie z obietnicą informuję gdyż na blogu http://believingindreams-story.blogspot.com/ pojawił się siódmy rozdział. Zapraszam. :)
OdpowiedzUsuńCześć. Zgodnie z obietnicą informuję gdyż na blogu http://believingindreams-story.blogspot.com/ pojawił się ósmy rozdział. Zapraszam. + bardzo przepraszam, za spam ;(
OdpowiedzUsuń