niedziela, 12 maja 2013

Złączeni przez jeden stolik...

wszystkie dane wymyślone
_________________________________________________________________________________

 Deszczowy dzień w Londynie. Norma. Kolejny dzień siedziałam przed telewizorem przeskakując na następne kanały popijając co jakiś czas zimną już herbatę. Nie mogłam przesiadywać bezczynnie nic nie robiąc. Chciałam się wyrwać z domu od tej pustki i samotności. Postanowiłam pójść do ulubionej kawiarni na ciastko z kremem i kawę.
Będąc pod wyznaczonym sobie miejscem doznałam szoku. Mój ulubiony stolik, z którym miałam tyle wspomnień, był zajęty. Siedział przy nim jakiś chłopak, którego po raz pierwszy widziałam. Zamówiłam to, co zwykle po czym podeszłam do blatu, przy którym siedział brunet, o zielonych oczach i ciemnej karnacji.
 - Znowu... - powiedział cicho chłopak, ale dość głośno, żebym mogła usłyszeć.
Trochę mnie to rozzłościło, ale nie skomentowałam tego.
 - Mogę się dosiąść? - zapytałam niepewnie.
 - Jeśli musisz... - odparł z pogardą w głosie.
Po pewnym czasie niezręcznej ciszy zapytałam. 
 - Dlaczego jesteś dla mnie taki szorstki?
 - Nie wiesz kim jestem? - spytał z lekkim zdziwieniem.
 - Niezbyt. Oświecisz mnie? - odparłam oschle.
 - Jestem znanym tancerzem i tańczę u boku znanych gwiazd. Jestem Josh. Josh Wilson. Z resztą na pewno mnie nie znasz.- stwierdził spoglądając na moje glany i skórzaną kurtkę.
Jednak muszę przyznać, że byłam ubrana cała na czarno. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas opowiadając różne zabawne i wzruszające opowieści z życia. Cały czas lekko unosiły się jego kąciki ust.
 - Ja już muszę iść. Umówiłam się jeszcze na pogaduchy z przyjaciółką. - skłamałam.
 - Nie mogłam się z nim przyjaźnić. Jesteśmy przecież z dwóch różnych światów. On sławny na cały świat, przez to, co robi, a ja szara myszka odstająca od całego świata.
 - Szkoda. - zniknął z jego twarzy ten piękny uśmiech. - Zaczekaj. - dodał łapiąc mnie za nadgarstek.
 - Coś się stało?
 - Dasz mi swój numer telefonu?
 - Pewnie. - powiedziałam uśmiechając się.
Wyciągnęłam z portfela karteczkę z ciągiem cyfr. Wręczyłam mu i odeszłam bez słowa.
Gdy weszłam do domu zdjęłam swoje toporne buty i poszłam do swojego pokoju rzucając się na łóżko. Udałam się w stronę łazienki, wzięłam długą kąpiel i poszłam spać.
W południe obudził mnie dźwięk telefonu. Odebrałam z grymasem na twarzy.
 - Hej. - usłyszałam głos Josha. - Nie obudziłem przypadkiem?
 - Nie. Skądże. - skłamałam.
 - Wybierzesz się ze mną na spacer?
 - Z miłą chęcią.
 - Cieszę się. Jeśli podasz mi adres to niedługo będę.
 - Ok. Wyślę ci go SMS-em. Pa.
Rozłączyłam się. Chwilę potem zrobiłam to, co obiecałam koledze. Wstając z łóżka zastanawiałam się, w co ja właściwie się ubiorę. Brunet nosił kolorowe ubrania, a ja wszystko miałam w odcieniach szarości. Spojrzałam przez okno patrząc jaka jest pogoda. Zapowiadał się ładny dzień. Postanowiłam założyć krótkie szorty, szary top i czarne trampki. Chwilę potem byłam już gotowa.
Przyszedł już.” - pomyślałam, gdy tylko usłyszałam dzwonek do drzwi.
Spacerowaliśmy sobie po parku w centrum miasta.
 - Chodź ze mną. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
 - Dokąd? - zapytałam zdziwiona.
 - Do sklepu, a raczej sklepów. Muszę coś kupić. 
 - Jeśli musisz. - powiedziałam pod nosem. Na szczęście chłopak tego nie usłyszał.
Zdziwiło mnie to, że weszliśmy do działu z damską odzieżą.
 - Wybierz coś, co ci się podoba. - powiedział uśmiechając się szczerze.
 - To miło z twojej strony, ale ja nie wzięłam dzisiaj pieniędzy. Myślałam, że tylko pospacerujemy. 
 - Ja za wszystko zapłacę. Przymierz to. - powiedział dając mi zapełniony koszyk ciuchami.
Mierzyłam rozmaite kreacje: kwieciste sukienki, różnobarwne bluzki i kolorowe spodnie. Nic w ciemnych kolorach. Po przymierzeniu ubrań i zapłaceniu zaszliśmy jeszcze do obuwniczego. Nigdy nie widziałam tylu butów. Przecież chodziłam w kilkuletnich, już trochę zniszczonych glanach. Wybrałam, a raczej dostałam wiele różnych par butów. Zaczynając od płaskiej podeszwy a kończąc na wysokich szpilkach. Niebieskooki wybierał, w których ładnie wyglądałam i od razu zanosił do kasy. Dość dużo było torb z dzisiejszymi zakupami. Oczywiście nie dostałam żadnej do niesienia. Na końcu poszliśmy do jubilera. Prosiłam, żebyśmy tam nie szli, ale stanowczo upierał się co do swojego zdania.
 - Dziękuję. - zaczęłam niepewnie. - Jak mogę ci się odwdzięczyć?
 - Nie ma za co. Byłbym wdzięczny, jakbyś poszła ze mną do mojej ulubionej knajpki.
Zgodziłam się. Zaniósł reklamówki do mojej sypialni.
 - Ubierz coś, co kupiliśmy. - powiedział. - Przyjadę po ciebie o 7. - skończył, po czym wyszedł.
Była 16:30. Dość sporo czasu, ale jednak za mało na odkrycie stylu mody. Zadzwoniłam do jednej z przyjaciółek, aby doradziła mi, co mam zrobić. Rozmawiałyśmy godzinę. Bardzo się denerwowałam tym, że się spóźnię. Wysłuchałam rady kumpeli i ubrałam zielone spodnie, białą koszulkę, czerwone szpilki i swoją ramoneskę. Do wszystkiego zawsze pasowała. Poszłam później do łazienki zrobić makijaż i ułożyć włosy. Zrobiła niedbałego koka.
 - Hej... Wow. Świetnie wyglądasz. - powiedział chodząc do toalety. - Gotowa?
Kiwnęłam głową. Czułam, że moje policzki płoną. Tylko uśmiechnął się widząc moje zawstydzenie. Droga jego autem minęła w milczeniu. Czułam, jak jego wzrok przeszywa mnie od wewnątrz. Poszliśmy do baru. Przy drzwiach widniał plakat z napisem : „CZWARTKOWE KARAOKE”.
„Przecież dzisiaj jest czwartek” - zniesmaczyłam się na samą myśl.
Josh jakby coś przeczuwał złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Dodało mi to otuchy. Z takimi imprezami miałam złe wspomnienia. Jak miałam 10 lat lubiłam, wręcz kochałam śpiewać. Zmieniło to się wtedy, kiedy spaliłam się ze wstydu, jak fałszowałam i myliłam tekst piosenki. Do dziś pamiętam te znienawidzone przez siebie czasy.
 - Chodź. Pośpiewamy trochę.
 - Nie. Ja nie chcę. Nie mogę.
 - Dlaczego? - wyraźnie posmutniał.
Opowiedziałam mu całą historię zalewając się przy tym łzami.
 - Przecież będziesz ze mną. Spróbujemy. Będę ci pomagać. Zobaczysz. Będzie świetnie i zapomnisz o całym zdarzeniu.
Miał rację, musiałam spróbować. Przecież to było 7 lat temu. Na pewno musiało mi pójść lepiej. Śpiewaliśmy kilka piosenek świetnie przy tym się bawiąc. Czuję, że coś między nami zaiskrzyło. To dziwne, ale nikogo nie darzyłam takim uczuciem, jak Josha. Po zejściu ze sceny podszedł do mnie.
 - Świetnie ci poszło. Wierzyłem w ciebie.
 - Po tych słowach przybliżył się do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Czułam, że czas się zatrzymał. Trwaliśmy tak jakiś czas. Po czym odszedł ode mnie i zapytał:
 - Będziesz moją dziewczyną?
Byłam zdziwiona, że chciał, żebyśmy byli razem, ale po chwili namysłu zgodziłam się.
 - Oczywiście, że tak. Kocham cię.
Po tych słowach znowu złączyliśmy nasze usta w pełnym pożądaniu pocałunku. Było tak wspaniale. Obecnie jesteśmy ze sobą 3 lata i nasz związek kwitnie.

2 komentarze:

  1. Cześć. Zgodnie z obietnicą informuję gdyż na blogu http://believingindreams-story.blogspot.com/ pojawił się siódmy rozdział. Zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. Zgodnie z obietnicą informuję gdyż na blogu http://believingindreams-story.blogspot.com/ pojawił się ósmy rozdział. Zapraszam. + bardzo przepraszam, za spam ;(

    OdpowiedzUsuń