czwartek, 2 maja 2013

Zayn #1 (cz.8) +18


Mijały, sekundy, minuty, godziny, dni... Zbliżał się 30 lipca, dzień w którym miałam spotkać miłość mojego życia, jedyną osobę, która jeszcze trzymała mnie przy życiu. Każda wyrwana kartka z kalendarza rodziła w moim sercu nadzieję na ponowne szczęście, na powrót tamtej mnie - mnie, która została nad jeziorem w Wielkiej Brytanii.
Leżałam na łóżku, patrząc pusto w sufit. Nie widziałam nic, nie czułam nic, a w głowie miałam tylko jedną myśl, jedno słowo - Zayn. Jego imię dźwięczało w mojej głowie, a przed oczami miałam urywki wspomnień z tamtych wakacji. Z resztą, jak każdej nocy. Jednak dzisiaj było nieco inaczej, bo nie czułam się już taka samotna i opuszczona... Miałam wrażenie, że ktoś przy mnie jest i się mną opiekuje - nie wiedziałam gdzie i w jaki sposób, ale jednak wyraźnie czułam czyjąś obecność...
A serce biło coraz głośniej i głośniej, puls narastał. Adrenalina buzowała we mnie - to miłość, to ta wiara w cud, który miał się jutro wydarzyć.

***

Spojrzałam na ekran telefonu. Na wyświetlaczu ukazała się godzina 21:53. Stałam niedaleko stadionu obserwując, jak szczęśliwe fanki wracają koncert. Te uśmiechy na ich twarzach, radość, że w końcu spotkały swojego idola, dodawały mi nadziei na szczęśliwe zakończenie mojej bajki.
Podeszłam nieco bliżej, pod samą bramę prowadzącą do tego ogromnego obiektu. Po kilku minutach czekania zauważyłam, że opuszcza go pięć osób, z daleka rozpoznałam, że to chłopcy z zespołu. Za nim szedł jeden potężnie zbudowany mężczyzna, zapewne ich ochroniarz. Kiedy byli coraz bliżej dostrzegłam, że jeden z nich nagle się zatrzymał. Wszyscy odwrócili się, patrząc na niego z zaciekawieniem. On podniósł rękę i wskazał palcem w moją stronę. Cztery pary świecących w ciemności oczu spojrzały w na mnie. Czułam ich przeszywający wzrok na sobie. Drżącą ręką otworzyłam drzwi bramy i wolnym, niestabilnym krokiem podeszłam bliżej. Wysiliłam się na niepewny uśmiech, moje ciało trzęsło się niespotykanie...
- Cześć, ty na pewno musisz być [T.I.] - powiedział jeden z nich, Harry o lokowanych włosach. - Zayn dużo nam o tobie opowiadał, szczególnie spodobała mi się ta historia w jeziorze... Auć! - stojący obok niego Liam uderzył go łokciem w brzuch, najprawdopodobniej, miało to oznaczać, żeby przestał mówić.
- Przepraszam za kolegę, on nie rozumie powagi tej sprawy - powiedział, po czym uśmiechnął się i podał mi rękę. Przywitałam się ze wszystkimi oprócz Zayn'a. Nie miałam jeszcze odwagi, żeby poczuć jego ciepłą dłoń w mojej. Po prostu bałam się...
- To w takim razie my chodźmy do jakiejś restauracji, zgłodniałem porządnie! - powiedział niewysoki blondyn, Niall. - A wy będziecie mogli porozmawiać...
- Dobrze, idźcie już! - usłyszałam w końcu ten głos... Jego męski głos, który dwa lata temu dźwięczał tylko dla mnie... Ten głos, który sprawił, że uginały się pode mną kolana...
Chłopcy pożegnali się ze mną, po czym odeszli. Stałam przez cały czas w miejscu i patrzyłam na ich cienie, które zmniejszały się z każdym krokiem, żeby w końcu zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu. 
- [T.I.]... - uszłyszałam cichy, drżący głos Zayn'a, odwróciłam się, żeby ujrzeć jego twarz wyraźniej.
- Tak? - odpowiedziałam, bacznie przyglądając się jemu, każdemu ruchowi, najmniejszemu gestowi. Po prostu chciałam być pewna, że wszystko, co od teraz zrobi będzie szczere - starałam się wychwycić jakieś kłamstwo, fałszywą obietnicę...
- Chodźmy do mojego apartamentu, tam będzie przyjemniej. Napijemy się czegoś, usiądziesz na wygodnej kanapie... Wyjaśnimy sobie wszystko! - powiedział, starając się zachować spokojny, radosny ton.
- Dobrze - odpowiedziałam sucho. Zaprowadził mnie do swojego auta, po czym pojechaliśmy do hotelu, gdzie mieszkał w czasie koncertu. Przez całą drogę nie odzywałam się do niego, patrzyłam tylko na ludzi za oknem - zakochanych i samotnych, starych i młodych, dziewczyny i chłopców... Weszliśmy przez drzwi do ogromnego, luksusowego budynku. Wsiedliśmy do windy, a moje oczy ciągle omijały jego wzrok. Bałam się, że znów zahipnotyzuje mnie spojrzeniem, a potem zapomni i opuści...
Otworzył przede mną drewniane drzwi. Ujrzałam piękny, nowoczesny apartament. Noc w takim hotelu musiała kosztować fortunę. Bez namysłu weszłam do salonu, gdzie usiadłam na kanapie... Faktycznie, była bardzo komfortowa i wygodna.
- Czego się napijesz? Woda, sok, napój gazowany? - powiedział.
- Pepsi, jeśli masz - odpowiedziałam, starając się ukryć zakłopotanie. Po chwili mulat podszedł do mnie i podał szklankę wypełnioną ciemnym napojem. Usiadł tuż obok mnie, po czym objął ramieniem, jednak ja się odsunęłam. 
- Posłuchaj, [T.I.]... Tak bardzo się cieszę, że przeczytałaś ten list i tu przyszłaś. Proszę, wróćmy do tego, na czym skończyliśmy wtedy w wakacje... Brakuje mi ciebie... - przysunął się do mnie, chwytając moją dłoń. Moje ciało przeszył przyjemny dreszcz... W końcu poczułam jego czułość, to, że mu zależy. Jednak ciągle nie byłam pewna jego uczuć.
- A skąd mam wiedzieć, że znowu menadżer nie zakaże ci kontaktu ze mną? Skąd mam wiedzieć, że nie opuścisz mnie znowu, zostawiając pustą, załamaną i opuszczaną? Tak bardzo mnie boli, tu, w środku... - wskazałam na serce. Jednak ciągle nie spuszczałam wzroku z napoju - tępo patrzyłam na bąbelki wędrujące w górę szklanki, które po długiej wędrówce pękały... Nagle, na wspomnienie tej rozpaczy, mała łza spłynęła mi po policzku i wpadła do Pepsi. Zayn zauważył ją, przysunął się jeszcze bliżej, żeby móc otrzeć mój policzek. Wyrwał szklankę z mojej dłoni, po czym przytulił mnie mocno. Przez jego klatkę piersiową czułam, jak stukało jego serce... Miałam wrażenie, że bije znów tylko dla mnie, że mam je na własność. Uniósł mój podbródek ręką, żeby mógł spojrzeć mi w oczy. W jego tęczówkach znowu widniały te same hipnotyzujące iskierki, malutkie światełka nadziei. Zbliżył swoją twarz do mojej, poczułam się tak samo, jak dwa lata temu... Nasze usta złączyły się w pocałunku. Na początku ostrożnym i delikatnym. Był taki czuły i słodki... Z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny, nasze języki znów połączyły się. Wyczułam to napięcie, pożądanie... On pragnął mnie, tak samo jak ja jego.
- Zaufaj mi, kochanie. Już nigdy cię nie zranię. Już nigdy cię nie opuszczę. Jesteś moja, na zawsze... - przerwał na chwile pocałunek, żeby móc znów zatopić się w moich ustach. Znów czułam jego miłość, jego uczucie.
Poczułam, jak sięga rękami rozporka moich spodni - rozpiął guzik i suwak, po czym delikatnie i powoli zsunął je ze mnie. Przysunęłam się bliżej niego obejmując nogami jego plecy. Bluzkę ściągnęłam sama, a Zayn położył mnie na kanapie. Ściągnął koszulkę i rozpiął spodnie. Zaczął całować moją szyję, a z każdym pocałunkiem schodził coraz niżej. W końcu dotarł do piersi. Rozpiął mój stanik, patrząc w moje oczy. Uśmiechnęłam się do niego i dałam buziaka w policzek. Kiedy moje piersi były już nagie, zbliżył się do nich i zaczął całować. Potem przyłączył do tego niesamowicie sprawny język. Mój oddech stawał się szybszy i płytszy, a on przyssał się do moich sutków. Pocałował brzuch z troską i czułością (tak samo jak tego dnia na plaży), po czym przejechał językiem wzdłuż paska mojej bielizny. Poczułam jego ciepły oddech w pobliżu mojego najbardziej intymnego miejsca. Jego ręce pieściły ciągle moje piersi... Zębami ściągnął moje majtki. Ponownie miał mnie w całej okazałości przed sobą. Pocałował moją szparkę, żeby znów wrócić do zabawy ustami. Byłam niesamowicie podniecona, moim ciałem targały dreszcze przyjemności... Dotknęłam jego umięśnionej klatki piersiowej, po czym zjechałam niżej palcami. Poczułam jego naprężonego penisa, zsuwając jego bokserki. Zayn ciągle nie przestawał całować moich ust, a ja trzymałam w rękach jego okazałego przyjaciela.
Nagle odsunął moją dłoń od członka, nie czekając na nic. Czułam, że pragnął tego, chciał mnie, mojego ciała. Poczułam jak wsuwa się we mnie, moje ciało wygięło się nieco do tyłu. Już nie był taki delikatny jak wcześniej - tym razem szedł na całość. Jego ruchy były szybkie, odważne. Widział, że sprawia mi niesamowitą przyjemność, a moje okrzyki jego imienia dostarczały mu tylko satysfakcji. Z resztą - wiedział, że jest dobry. Jeszcze trochę, mocniej, jedno posunięcie... Ogarnęło mnie niesamowite uczucie szczęścia. Jednak on nie przestawał, ciągle był we mnie. Czułam, że on już też niedługo dojdzie... Wtedy nagle przestał, zadrżał... Wypełnił mnie dużą ilością białego płynu, po czym wyciągnął penis na zewnątrz. Pocałował mnie w czoło, a ja podeszłam do niego i chwyciłam w ręce członek. Przejechałam językiem wzdłuż jego, zatrzymałam się na czubku. Pobawiłam się nieco językiem, po czym przysunęłam się bliżej i pocałowałam Zayn'a w usta. Poczułam jego ręce na mojej pupie, ścisnął ją i klepnął delikatnie. Usiadłam tuż obok niego, obejmując jego plecy nogami. On spojrzał mi w oczy, mówiąc, że mnie kocha. Ponownie zanurzył się w moich czerwonych ustach, pogrążyliśmy się w tej przyjemnej chwili. Znów byliśmy jednością, zatraciliśmy się w sobie. Położyliśmy się obok siebie na kanapie.
- Nie stracę cię już nigdy - powiedział szeptem. - Należysz do mnie. Kocham cię, uwielbiam twoje ciało, twoje oczy... Twój głos i całą ciebie - skończywszy mówić, pocałował mnie z czułością w czoło. Długo jeszcze rozmawialiśmy o wszystkim, co zdarzyło się przez te dwa samotne lata. Jednak to już było przeszłością. Liczyło się tu i teraz. Najważniejsze było to, że byliśmy razem, zakochani, połączeni już na zawsze... I nasza wspólna przyszłość.
Zasnęliśmy w swoich objęciach na kanapie. Całkiem nadzy, okryci jedynie kocem i miłością. Spełnieni, szczęśliwi. Nie ważne gdzie, ważne, że razem.
______________________________________________________

Kilka miesięcy później wyjechali a trasę po Europie. Weszłam na portal plotkarski poczytać co się dzieje w show-biznesie. Nie mogłam w to uwierzyć. "Zayn Malik ma nową dziewczynę."
 Na początku pomyślałam, że to jakieś bzdury, ale wszystko było prawdą. Było kilka ich wspólnych zdjęć.





Gdy zobaczyłam komentarze typu: "szczęścia Zayn" lub "pasujecie do siebie xx" zamurowało mnie. Od razu spakowałam swoje wszystkie rzeczy i napisałam kartkę, którą zostawiłam na łóżku:
"Jak mogłeś mi to zrobić? Obiecywałeś, że nigdy mnie już nie zostawisz. Zaufałam ci. Jaka ja byłam głupia wierząc w każde twoje słowo. Zawiodłam się na tobie. Nie szukaj mnie, nie uda ci się to. [t.i]"
Zabrałam swoją walizkę i pojechałam na lotnisko. Wróciłam do rodziców, do Polski. Na początku było mi ciężko, ale ułożyłam sobie życie bez niego. Nadal miałam nasze wspólne zdjęcia. Nie mogłam ich wyrzucić ani spalić. Nigdy tego nie robiłam. Miałam wszystkie zdjęcia związane z dobrymi, jak i ze złymi wspomnieniami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz