niedziela, 28 kwietnia 2013

Zayn #1 (cz.4) +18

a niespodzianką jest to, że dodałam do tej części +18 :D trochę się zdziwiłam, że to napisałam xd no trudno. Raz się żyje i trzeba to wykorzystać na maksa :D czytacie to na własną odpowiedzialność. Jeśli nie lubisz takich scen to poczekaj na następną część imagina see you xoxx

______________________________________________________

- Wstawaj, śpiochu! - usłyszałam we mgle głos mamy. Nie miałam ochoty otwierać oczu i opuszczać mojego łóżka - w końcu pół nocy nie spałam, spędziłam ją z Zayn'em nad jeziorem. Chciałam się wyspać, poleżeć jeszcze trochę... - No wstawaj, słońce świeci, ptaszki śpiewają, zapowiada się kolejny, upalny dzień! A ty chcesz go zmarnować? No szybko, ruchy, ruchy! - mama nie dawała za wygraną, poganiając mnie, a głowa pękała mi od jej krzyku. W końcu jednak podniosłam zmęczone, opuchnięte powieki. Mama, śmiejąc się ze mnie, wyszła z sypialni. Mogłam się ubrać, umyć i jakoś ogarnąć włosy - każdy kosmyk odstawał mi w inną stronę. Pod kolorową sukienkę założyłam ulubiony strój kąpielowy i tym razem nasmarowałam się kremem z filtrem jeszcze przed wyjściem z domu.
Kiedy jadłam śniadanie, mama oświadczyła, że wybiera się z tatą na cały dzień do Manchesteru, żeby zwiedzić miasto i pójść na zakupy. Przełknęłam kolejny kawałek kanapki z serem. W tym miejscu wszystko smakowało wyjątkowo dobrze...
- Jeśli chcesz, możesz zostać tutaj, państwo Malikowie nigdzie się nie wybierają. Powiedzieli, że zaopiekują się tobą podczas naszej nieobecności - na te słowa czekałam. "Kolejny dzień z Zayn'em" - pomyślałam, ucieszona. Odpowiedziałam mamie, że oczywiście i postaram się nie sprawiać im kłopotu. Chwilę później tata otworzył drzwi wejściowe mówiąc, że wszystko gotowe - samochód przygotowany do podróży. Mama pożegnała mnie, zabrała torebkę i wyszła z domu. Wyjrzałam przez okno - mama po krótkiej rozmowie z panią Malik wsiadła do auta, które odjechało, zostawiając masę kurzu i pyłu w powietrzu. Usiadłam na krześle, żeby skończyć jeść śniadanie, na które już straciłam ochotę - perspektywa całego dnia z ukochanym   sprawiała, że ogarniała mnie niesamowita radość. Umyłam nieco przybrudzony keczupem talerz, a pozostałość kanapki wyrzuciłam do kosza. Wszystko robiłam w błyskawicznym tempie, bo chciałam jak najszybciej zobaczyć Zayn'a. Założyłam okulary przeciwsłoneczne, wzięłam kluczyki z blatu i zamknęłam domek, żeby udać się do jego domu, jak obiecałam mamie.
Podeszłam do drewnianych, jasnych drzwi. Zapukałam. Kilka sekund później otworzyła mi uśmiechnięta pani Malik. 
- Dzień dobry, [T.I.]! Wejdź do środka. Twoi rodzice wrócą późno, więc możesz cały dzień spędzić z nami! - powiedziała miłym, wesołym głosem. Przekroczyłam próg mieszkania, znalazłam się w niedużym korytarzu, z jasnoniebieskimi panelami na ścianach. - Zayn jest w salonie, czeka już na ciebie. 
Nagle rozległ się głośny płacz dziecka, najprawdopodobniej najmłodszej córki Malików. Onieśmielona nieco tym hałasem, ostrożnie przeszłam do dużego, zielonego pokoju. Widok, który zastałam, rozczulił mnie niesamowicie - Zayn siedzący na miętowym dywaniku, otoczony milionem porozrzucanych zabawek, trzymający na rękach małą, płaczącą dziewczynkę... 
- Cichoo, kochanie, cichuteńko... - jego słodki głos powodował, że płacz dziecka ustawał. - Jade, cichuteńkooo... - Nie zauważył, że stałam niedaleko i przyglądałam się całej sytuacji. Zaczął cicho śpiewać jakąś kołysankę. Jego melodyjny głos hipnotyzował, wprowadzał w trans...
- Cześć.. - powiedziałam szeptem, żeby nie przestraszyć się małej. - Mogę się dosiąść?
- Oczywiście - odpowiedział Zayn. Gdy tylko mnie zobaczył, na jego twarzy pojawił się uśmiech. - Poznaj moją najmłodszą siostrzyczkę, ma na imię Jade.
- Bardzo miło mi ją poznać - odpowiedziałam, głaszcząc główkę dziewczynki. Mój dotyk sprawił, że odwróciła się twarzą w moją stronę. Jej oczy świeciły od łez, jednak już nie płakała. Chłopak zadziałał na nią kojąco. Uśmiechnęłam się, a Zayn pocałował mnie w policzek. Chwilę później, malutka zasnęła w ramionach mulata, a on odłożył ją do ślicznego łóżeczka ustawionego w rogu pokoju. Podeszłam bliżej, żeby zobaczyć, jak śpi, poprawiłam jej poduszeczkę i przykryłam kocykiem. Chłopak podszedł do mnie od tyłu i objął w tali, całując delikatnie moją szyję.
- Jest przepiękna - powiedziałam. 
- To prawda, to moja ukochana, malutka siostrzyczka - odpowiedział, a ja czułam jego ciepły oddech na karku. Obróciłam się do niego, a on pocałował mnie w usta, głaszcząc mi plecy. Kiedy pogłębił pocałunek, złapał mnie za pupę, przyciskając jak najmocniej do siebie. Usłyszałam śmiech siostry Zayn'a, Melody. Obserwowała nas od dłuższego czasu, jednak my, zajęci sobą, nie zauważyliśmy jej. W końcu chłopak odsunął się ode mnie i podbiegł do niedużej dziewczynki. Zaczął ją łaskotać, dopóki sobie nie poszła. 
- Idziemy nad jezioro - usłyszałam, jak mówi do mamy. Zgodziła się i powiedziała, żebyśmy wrócili na obiad, bo ugotuje ulubione jego danie - tortillę. Pożegnałam się z panią Malik, a Zayn chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z domu.
Słońce świeciło mocno, ogrzewając nasze ciała. Na błękitnym niebie nie było żadnych chmur, jedynie chłodny powiew z ciemnego lasu przynosił upragnione wytchnienie. To miejsce jak zwykle emanowało ciszą i spokojem, a my dwoje szliśmy wąską dróżką trzymając się za ręce. Wpatrzeni w siebie nie widzieliśmy już tych wszystkich uroków otaczającego nas świata, byliśmy zaślepieni sobą nawzajem. Byliśmy dla siebie wszystkim, czego potrzebowaliśmy, szczęściem, uśmiechem, radością. Pragnęliśmy, aby chwile spędzone razem trwały w nieskończoność, a wszystko inne bez tej drugiej osoby nie miało znaczenia. Świat bez tej brakującej połówki był szary, monotonny, a teraz... teraz wszystko sprawia radość, a troski i smutki znikają w mgnieniu oka. Bo są nieważne i przeogromna miłość niszczy je, nie pozostawiając po nich śladu.
Zayn rozłożył ręcznik pod rozłożystą, ogromną lipą, która dawała mnóstwo cienia. Rozebraliśmy się i postanowiliśmy schłodzić się w wodzie. Powoli weszliśmy do jeziora, ciągle trzymając się za ręce. Chłopak podszedł do mnie i podniósł mnie. Trzymał mnie za pupę, ja oplotłam jego plecy nogami. Pocałował mnie, wpychając język w moje usta. Znów złączyliśmy się w jedność, nikt i nic nie było w stanie zniszczyć więzi łączącej nas. Tworzyliśmy jedną, silną całość, nie było osoby, która byłaby w stanie nam teraz przeszkodzić. Nagle wyczułam, że na kąpielówkach Zayn'a pojawiło się uwypuklenie, podniecony nie mógł nad tym zapanować... Przerwał pocałunek, spojrzał mi głęboko w oczy, w których znów odnalazłam ten niespotykany błysk nadziei. Uśmiechnął się i znów połączyliśmy się w pocałunku. Poczułam, jak zsuwa mój dół od stroju kąpielowego, jego spodenki też opadły. Pozwoliłam mu na to, bo ufałam mu, wiedziałam, że mnie nie zrani - kochał mnie. Nasze pocałunki były coraz mocniejsze, pełniejsze pożądania i namiętności. Wtedy poczułam, że delikatnie wchodzi we mnie, na początku każdy jego ruch był powolny i ostrożny, nie chciał sprawiać mi bólu. Jednak z każdą sekundą stawał się bardziej odważny, szybszy. Jego posunięcia sprawiały mi tyle przyjemności, nasze oddechy były płytkie, serca biły mocno i prędko. Moje stękanie powodowało, że czuł się zadowolony ze swojej "pracy" i próbował dawać mi jeszcze więcej. Kiedy dochodziłam do największego momentu uniesienia, głośno krzyknęłam jego imię, a on złożył mi namiętny pocałunek na szyi. Rozwiązał mój stanik, ściągnął go i czule dotknął piersi, zaczął je pieścić i całować dekolt. Nawet nie wiedział, jaką przyjemność mi sprawiał każdy jego dotyk, każdy ruch i pocałunek złożony na moim ciele. Wkrótce wspólnie osiągnęliśmy orgazm, skończyliśmy. Zayn widział, że byłam zmęczona, więc podniósł mnie i zaniósł na plażę. Moje nagie ciało położył na ręczniku, a sam wrócił do jeziora szukać naszych kąpielówek. Kilkanaście minut później wrócił, położył mokre bikini obok mnie. Pocałował mój brzuch i przejechał ręką po opalonych nogach. Następnie palcami dotknął bioder i piersi. Pocałował mnie w czoło, po czym ubrał kąpielówki, a ja założyłam swój strój kąpielowy. Położyliśmy się obok siebie, moja głowa spoczęła na jego klatce. Słyszałam stukanie jego serca, które teraz należało do mnie. Zayn głaskał moje plecy i nucił jakąś melodię. Rozkoszowaliśmy się wspaniałym dniem, który mogliśmy spędzić razem. 

Kiedy człowiek jest zakochany ogląda świat przez różowe okulary. Wady drugiej osoby nie mają znaczenia, są właściwie niedostrzegalne. Kochać i być kochanym - to najważniejsza ludzka potrzeba, którą dał mi Zayn. Byliśmy jednością. Nikt nie dał mi wcześniej tyle, co on. Uchylił mi nieba, z nim czułam się, jak w raju. Potrafił zmienić dla mnie świat. Kochaliśmy się.../cdn

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz